czwartek, 20 sierpnia 2015

Efekt Pigmaliona

W 2000 r. dwóch naukowców: Mark Leary i Roy Baumeister opublikowali w czasopiśmie Advances in Experimental Psychology artykuł Natura i funkcje samooceny. Teoria socjometru. Stwierdzili w nim, że pompowanie samooceny (na przykład przez wykłady motywacyjne)… nie tylko jest bezużyteczne. Jest nawet niebezpieczne.

Zwiększa nasze dobre samopoczucie,samoocenę na krótko i wywołuje u nas potrzebę kolejnego szybkiego zastrzyku dobrego nastroju bez pracy, która zazwyczaj jest potrzebna, by nasz organizm odczul zadowolenie ze swojego działania. "Pompowanie samooceny jest jak kokaina". Gdy jej nadużywamy możemy wylądować w rynsztoku a nie na świeczniku.

Roy Baumeister prowadził analizę literatury dotyczącej motywacji i samooceny.
"Ludzie z wysoką samooceną nie mieli bardziej szczęśliwych małżeństw, nie byli lepsi w pracy, nie radzili sobie lepiej w szkole. Sztucznie napompowana samoocena sprawia, że jesteś bardziej zmotywowany, ale… długoterminowy efekt jest praktycznie żaden".

Już w 1964 r. Robert Rosenthal, profesor psychologii na Uniwersytecie Kalifornijskim z pomocą Lenore Jacobson, dyrektorki szkoły podstawowej w południowym San Francisco, przeprowadził eksperyment. Po przeprowadzeniu testów, wytypowano 20% "dzieci z potencjałem". Wciągu nastepnego roku ich oceny były wyższe, wyniki testów IQ lepsze. Nauczyciele zachwycali się doskonałym narzędziem badawczym, które pozwoliło tak dobrze ocenić dzieci. Tyle, że (powiedziano o tym na końcu) dzieci zostały wytypowane losowo. Zadziałał efekt Pigmaliona - samospełniająca się przepowiednia. Reputacja dzieci sprawiła, że nauczyciele widzieli je jako bardziej zdolne oraz poświęcali im więcej czasu, jeśli zdarzały im się potknięcia.

Podobny eksperyment przeprowadzono w miejscu pracy dorosłych. Efekt był podobny. "Reputacja sprawia, że Twoje otoczenie czyni Cię naprawdę mądrzejszym. Niezależnie od tego, jak wysoką masz samoocenę".

"Inwestowanie w reputację przypomina jedzenie wartościowych posiłków – naprawdę czynią Cię silniejszym. Wykład motywacyjny to czekolada – oczywiście, że czujesz się lepiej. Ale w dłuższej perspektywie to puste kalorie, które kiedyś się na Tobie zemszczą".


Napisał o tym Paweł Tkaczyk w artykule "Psychologia wykładów motywacyjnych, czyli o tym, jak wykład motywacyjny Ci szkodzi". Obrazek pochodzi z tego artykułu.


Sęk w tym, że ja lubię czekoladę. W tej sytuacji chyba dobrze, ze lubię też nie tylko schabowe, ale i najróżniejsze sałatki :) Kiedy pracuję z jakimś zespołem projektowym lubię chwalić ludzi, gdy coś się uda, staram się pomóc, gdy są problemy i reagować, gdy rośnie zagrożenie pożarem. Warto też, by osoby w takim zespole były zaangażowane, miały przyjemność i korzyści z pracy przy danym projekcie - by traktowali go jako swój projekt.

Lubię też piosenkę Wojciecha Młynarskiego, w której śpiewa "nic, że droga wyboista, ważne, że kierunek słuszny." Zaraz po niej pod tym adresem Wojciech Młynarski śpiewa o żurku. Idealnie pasuje do zaczętej wcześniej tematyki kulinarnej. Nie obce mi są różne wątki z tej piosenki: wulkan, marmur, głowa z kotła, własne dróżki po wykrotach i... żurek. Lubię żurek :) Lubię, kiedy ludzie są zadowoleni. Lubię sama być zadowolona.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz