Wielki Brat wezwał do siebie przedstawicieli wszystkich Rodzin i zapowiedział:
- Zbierzcie razem Waszych Braci mniejszych i większych oraz Siostry Wasze starsze i młodsze i zadbajcie wspólnie o Wasz Ogród, by Sadzonki Wasze rosły w nim zdrowe i dorodne, a wtedy Deszcz i Słońce sprzyjać Wam będą.
Rozeszli się do Rodzin swoich i:
- najpierw czekali długo,
- potem wysłuchali od niechcenia zakręconych swoich,
- podzielili Rodziny na nasze i obce,
- spiskowali w Domach swoich,
- oszczędzali swoje Komórki,
- wszak przemęczenie nie sprzyja rodzinnym klimatom,
- zadbali o inne zajęcia dla swoich wyrywnych,
- dawali przestrzeń innym Rodzinom swoim,
- nie nadwyrężali czytania ze zrozumieniem,
- teraz czekają na Słońce, bo Deszcz przyszedł sam i odejść nie chce
- i nie wierzą, że może świecić Rodzinom obcym,
- bo przecież to Oni świetni są, najświetniejsi...
jakoś tak...
Nową przypowieść sobie Polak kupi? Kulturalny...
- A wyrywni? Odchodzą do obcych Rodzin albo budują Rodziny własne w poszukiwaniu Słońca...
Ktoś miłowany tu przyjdzie –
dobre obejmą nas ręce
I będą nasze uśmiechy srebrnym błękitem dziecięce.
Ktoś miłowany nam powie: Tęsknotą waszą zakwitnę,
Ponad srebrnymi łodziami ujrzycie żagle błękitne.
Jakże daleko – daleko fala nas życia poniosła,
Wszystko się ku nam przybliży: żagle i łodzie, i wiosła.
Wszystko się ku nam przybliży i w zachwyceniu ukaże
Dawno zgubioną radością: imiona nasze i twarze.
Gwiazdy melodią zaszumią, struny się dźwiękiem rozprzędą,
Będziemy sami dźwiękami i tą błękitną kolędą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz