sobota, 2 stycznia 2016

Hipertekstowo

to tytuł projektu edukacyjnego realizowanego w 2015 r.  przez Instytucję Kultury Katowice - Miasto Ogrodów. Planowano aktywne i kreatywne korzystanie z nowych mediów na gruncie literatury - wyposażenie uczestników w nowe kompetencje związane ze stymulowaniem działań twórczych w posługiwaniu się nowymi mediami, rozwój umiejętności odbioru hipertekstu oraz ich samodzielną pracę twórczą w zakresie literatury eksperymentalnej. Prezentowano najnowsze idee i trendy oraz przenoszenie sztuki słowa na interaktywny ekran:
  • przedmiotem pracy warsztatowej były cybertekst, literatura hipertekstowa, lektura dzieł liberackich;
  • wprowadzenie do e-literatury i zagadnień sztuki słowa na ekranie komputera przeprowadzono w czasie spotkania z Mariuszem Pisarskim. Było to wspólne czytanie nielinearnego, ilustrowanego eseju “Hipertekstowe ogrody” Marka Bernsteina;
  • obserwowano na ekranie nowatorskie wiersze widzialnych i zmierzające do niewidzialności podczas  seansu poezji Zenona Fajfera pt. "Widok z głębokiej wieży" według scenariusza Teresy Nowak opartego na dwóch książkach Zenona Fajfera – "Powieki";
  • kolejne spotkanie "Liberatura. Eksperymenty z formą: B. S. Johnson" poświęcono eksperymentalnemu pisarstwu, jego źródłom oraz estetyce książki;
  • Monika Górska-Olesińska opowiadała o świecie na styku literatury, biologii, fizyki i edytorstwa. "Zaprezentowała font biomorficzny ożywiany biosygnałami płynącymi z ludzkiego ciała, wiersze hodowane w biologicznym substracie oraz poemat-bakterię";
  • Na spotkaniu z udziałem prof. Tadeusza Sławka oraz Krzysztofa Siwczyka rozmawiano o twórczości  polskiego konkretysty Stanisława Dróżdża.
Brzmi to wszystko bardzo egzotycznie. Mnie się kojarzy z powiedzeniem "Tyle wiemy o sobie, ile nas sprawdzono", które w mojej głowie przekształca się w "Tyle wiemy o poezji, ile nam powiedziano" i przypomina fascynujący wykład, który dawno temu słyszałam na temat jednego z wierszy Herberta. Szkoda, że nie mogłam być na którymś z tych spotkań. Z ciekawością oderwałabym się na chwilę od codzienności. A może ktoś z Was tam był i naprawdę zauważył, że "metafora ogrodu wskazuje na hipertekst jako odbicie naturalnej pracy umysłu i skojarzeniowego toku myśli". 

 Informacje podałam za Platformą Kultury.



Jednym z patronów medialnych projektu był magazyn Techsty. W swoim serwisie internetowym publikuje między innymi artykuł próbujący wyjaśnić "Czym jest cybertekst i ergodyczność". Możemy tam przeczytać np., że:


  • "Cybertekst to maszyna do wytwarzania wielorakiej wypowiedzi, dynamiczny tekst ergodyczny, który - aby zaistnieć jako dzieło - wymaga od czytelnika "nietrywialnego" wysiłku o charakterze konfiguracyjnym i (lub) tekstotwórczym, nie tylko interpretacyjnym (książka drukowana) i eksploracyjnym (hipertekst). Dopiero ów nietrywialny wysiłek pozwala przejść od początku do końca tekstu lub do innego rozwiązania z tym, że i początków i końców może być wiele.",
  • "... cybertekst nie jest zależny od medium. Istnieją przykłady cybertekstów drukowanych, a także starożytnych, powstałych przed epoką druku",
  • "Przy lekturze utworu ergodycznego następuje sprzężenie zwrotne pomiędzy dziełem a odbiorcą, sygnały wysyłane z dzieła do odbiorcy idą nie tylko w jedną stronę: z tekstu do odbiorcy (poziom interpretacyjny) lecz także w drugą: od odbiorcy do dzieła."
Później autorzy artykułu zastanawiają się także nad tym,  czym jest wspomniany "nietrywialny wysiłek". W tym momencie wróciłam do rzeczywistości myśląc sobie, że nietrywialny wysiłek mógłby wiele zmienić na lepsze w naszym życiu, na pewno przydaje się w pracy projektowej, ale niekoniecznie jest doceniany i powszechny. Zupełnie jak w powiedzeniu "Common sense is not so common", które zapamiętałam z podręcznika Szkutnika do nauki języka angielskiego.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz