czwartek, 14 kwietnia 2016

Stan czytelnictwa w Polsce w 2015 r.

Na stronie Biblioteki Narodowej możecie znaleźć raport z badania ankietowego przeprowadzonego w listopadzie 2015 r.

Uzasadnienie tego badania przeczytamy we wstępie na stronie trzeciej: "Po co badać czytelnictwo? W światowym dyskursie badawczym podkreśla się dziś przede wszystkim związki powszechnego czytelnictwa ze sprawą równości – politycznej, społecznej i ekonomicznej. Biegłość w korzystaniu z różnych mediów i w mierzeniu się z różnymi typami tekstów traktuje się jako rodzaj kapitału, pozwalającego na awans społeczny bądź skuteczne działanie w sferze publicznej."

W projektach często musimy się powoływać na różne badania, raporty, opracowania. To jedno z nich. Nie ma w nim recepty na poprawę spadku czytelnictwa - bo generalnie spada w różnych krajach, z wyjątkiem Czech (odsetek czytelników wciąż jest w Czechach wysoki), choć i tam w ostatnich latach spadła zarówno popularność bibliotek, jak i wielkość książkowych zakupów. W Polsce spada intensywniej niż na przykład w USA czy w Finlandii albo w Niemczech.

Przytoczę tylko 2 (polskie) wskaźniki dla lat 2014 i 2015:
  • Czytelnicy (co najmniej 1 ksiażka rocznie) stanowili w 2014 r. 41%, w 2015 r. - 37%;
  • Czytelnicy intensywni (7 książek i więcej w ciągu roku) stanowili w 2014 r. 11%, w 2015 r. - 8%.

Autorzy raportu próbują dociekać przyczyn, by opisać zjawisko, stawiają hipotezy uzasadniające sytuację, podają przypadki, które zaprzeczają stawianym tezom, nie podają recept na odwrócenie tendencji spadkowej. Poniżej cytuję kilka rozważanych w raporcie tez:
  • O tym, że nie czytamy książek, mówimy z coraz większą otwartością i zdecydowaniem. Można powiedzieć, że książce przybyło zdecydowanych przeciwników. Rzadko zdarza nam się sprzeciwiać zdecydowanie rzeczom błahym. Innymi słowy: bardziej wyraziste gesty odcięcia wobec kultury książki mają najpewniej źródła w samej tej kulturze. Jest w niej prawdopodobnie coś, co niektórych do niej zniechęca;
  • Z powodu nadmiaru obowiązków nie mamy już siły czytać;
  • Wzrost popularności telewizji kablowej w Polsce pokrywa się w czasie ze spadkiem czytelnictwa;
  • Spadek czytelnictwa książek nastąpił równolegle z upowszechnieniem się internetu, jednak
    z sieci zaczęli w pierwszej kolejności korzystać czytelnicy książek i do tej pory również właśnie czytelnicy książek stanowią jej najbardziej wszechstronnych użytkowników;
  • Do czytania trzeba mieć "wolną głowę" - ciągłe stresy uniemożliwiają osiągnięcie stanu wyciszenia, który bywa potrzebny do spokojnej lektury;
  • Niż demograficzny (który oznacza po prostu mniejszą liczbę najmłodszych respondentów w próbie, a ci właśnie statystycznie czytają najwięcej) stanowi również przesłankę za wiarygodnością spadku. Na targi książki przybywają jednak tłumy, w internecie przybywa zaś stron poświęconych książkom – kultura książki z pewnością nie umiera. Prezentowane w raporcie dane mówią jedynie o tym, że zmniejszył się jej zasięg;
  • Osoby poza kulturą pisma znajdują się w hierarchii wykształcenia i szans na rynku pracy niżej nie tylko od omniczytelników*, ale również od większości badanych w populacji. Niewykluczone więc, że ich wybory kulturowe (nieczytanie prasy, niekorzystanie z internetu, nieczytanie książek) związane są z sytuacją materialną;
  • Doświadczeniu głośnej lektury często towarzyszy uznawanie, że czytanie książek ma wartość samą w sobie. Dobrowolne i nieobowiązkowe czytanie książek dla własnej przyjemności, samorozwoju lub poszerzenia wiedzy wymaga kompetencji, które potrzebują długotrwałego treningu oraz intensywnego wsparcia ze strony otoczenia rodzinnego (czytanie dzieciom książek na głos, zachęcanie do samodzielnego czytania, zainteresowanie okazywane ich postępom edukacyjnym);
  • W potocznym języku od czasu do czasu mówi się o "dewaluacji" wykształcenia.  Prace wymagające szerokiej wiedzy są nierzadko nisko opłacane i, w wbrew stereotypowi, nie zawsze wiążą się ze społecznym prestiżem. Oznacza to przede wszystkim, że zasada "im więcej umiesz, tym lepszą masz pracę" nie oddaje złożoności współczesnego rynku pracy;
  • Niskie czytelnictwo literatury najwyżej cenionej przez krytykę dla jednych oznacza kryzys dobrej literatury, a dla innych po prostu mniejsze wpływy środowiska literackiego na upodobania szerokiej publiczności;
  • Zmienia się ogólna hierarchia ważności powodów niekorzystania z bibliotek. Dominującym argumentem – w miejsce łatwości skorzystania z internetu zamiast wyprawy do najbliższej biblioteki – staje się brak odczuwanej potrzeby korzystania z bibliotek, drugim – konieczność oczekiwania na książki wypożyczone przez innych czytelników, dopiero trzecim zaś – konkurencja internetu.
Przytoczę jeszcze cytat ze stron 84 i 85 raportu, który w moim odczuciu oddaje klimat całego raportu:

Możliwe jest więc zarówno to, ze pozycja społeczna determinuje nawyki czytelnicze, jak i - że zachodzi sytuacja odwrotna; być może obie prawidłowości występują łącznie. Nie da się też wykluczyć, że pomiędzy zmiennymi nie bezpośredniego związku.

A na koniec 2 cytaty (s. 85 i 86), który dają nadzieję, że biblioteki nie staną się zbędne, a czytający nie będą stanowili ekskluzywnego wyjątku:

W kolejnych raportach podkreślaliśmy, że „centrum” kształtowania nawyków czytelniczych stanowi obecnie dom i środowisko znajomych. Nie każde dziecko obraca się jednak wśród czytelników czy wprawnych użytkowników internetu. Marzenie o powszechnych wysokich kompetencjach piśmiennych (w tym: cyfrowych) wymaga więc mocnych i cieszących się zaufaniem instytucji publicznych i obywatelskich – od szkół, przez biblioteki i domy kultury, po stowarzyszenia i fundacje.


Współcześni „klienci” bibliotek przychodzą do nich głównie po książki, jednakże przyciągniecie nowych użytkowników oraz odzyskanie tych w międzyczasie utraconych wymagać będzie poszukiwania dodatkowych funkcji (innych niż proste udostępnianie książek i informacji), które biblioteki mogłyby pełnić, a także potrzeb (np. nawiązywania relacji społecznych z ludźmi o podobnych zainteresowaniach), jakie mogłyby zaspokajać. Chcąc przetrwać w zmieniającym się krajobrazie społecznym i instytucjonalnym biblioteki muszą pamiętać o malejącym odsetku czytelników książek i znaleźć płaszczyznę porozumienia z osobami z różnych względów ich nieczytającymi. 


* omniczytelnicy - specyficzna  grupa kompetentnych odbiorców przekazów tekstowych − osoby czytające też prasę i wiadomości w internecie i często z niego korzystające, przeważnie również
kupujące książki oraz posiadające własne księgozbiory (s. 50 Raportu).

Informację o raporcie znalazłam na Facebooku Biblio. Paulino, dziękuję :)

Pomimo tych wszystkich niepokojących zjawisk sa biblioteki, w których czytelnictwo rośnie. I chwała im za to :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz